Do tragicznych wydarzeń doszło 22 listopada 1963 roku, podczas przejazdu pary prezydenckiej otwartym samochodem przez plac Dealey w Dallas. Pół wieku później tylko co czwarty Amerykanin, jak wynika z kwietniowego sondażu Associated Press i firmy GfK, wierzy, że Oswald działał samodzielnie. Aż 59 proc. Amerykanów uważa, że za zabójstwem prezydenta kryje się spisek.
Po zamachu Dallas na długie lata zyskało reputację miasta nienawiści. Lokalne władze unikały upamiętnienia miejsca zamachu; niemal wyburzono budynek, z którego padły strzały.
Wielu odradzało prezydentowi Johnowi F. Kennedy'emu podróż do konserwatywnego Dallas, które zasłynęło z brutalnych demonstracji skrajnej prawicy. Nikt nie brał pod uwagę, że zagrożenie przyjdzie ze strony lewicowego radykalisty, zauroczonego marksizmem, niespełnionego w życiu Lee Harvey'a Oswalda.
- Jackie, jeśli ktoś zechce do mnie strzelić z karabinu z okna, to nic go nie powstrzyma, więc czemu się martwić? - powiedział Kennedy do swej żony Jacqueline, przerażonej płatnym ogłoszeniem na całą stronę opublikowanym tego samego dnia, 22 listopada 1963 roku, w "Dallas Morning News". Otoczony czarną ramką tekst, niczym nekrolog, oskarżał Kennedy'ego o zdradę i bycie komunistą. Kilka godzin później prezydent zginął od strzałów wystrzelonych z karabinu Oswalda z szóstego piętra budynku składnicy książek, podczas przejazdu pary prezydenckiej otwartym samochodem przez plac Dealey w Dallas.
Sponsorem zjadliwego ogłoszenia była skrajnie prawicowa grupa "John Birch Society", znana z nienawiści do Kennedy'ego i jego polityki. Na miesiąc przed wizytą JFK, ta sama grupa zorganizowała w Dallas demonstrację przeciwko członkostwu USA w ONZ (rzekomo zagrażającemu utratą suwerenności USA), podczas której opluty i uderzony został ambasador USA przy ONZ Adlai Stevenson.
Milionowe wówczas Dallas było centrum biznesu i finansjery Teksasu o zdecydowanie konserwatywnych poglądach. W wyborach 1960 roku wygrał tu kandydat Republikanów, choć w całym Teksasie minimalnie zwyciężyli Kennedy i Johnson. Kennedy przyjechał do Teksasu, drugiego po Kalifornii największego stanu USA, na rok przed wyborami z zamiarem zbierania środków na kampanię przed reelekcją i jednoczenia Partii Demokratycznej, nękanej coraz większymi podziałami między liberałami a konserwatystami. Południowi konserwatyści byli przeciwni zgłoszonemu przez Kennedy'ego projektowi ustawy o prawach obywatelskich na rzecz równouprawnienia Afroamerykanów.
Ku zaskoczeniu wielu, na trasę przejazdu pary prezydenckiej przyszły tłumy rozentuzjazmowanych mieszkańców Dallas. Po zamachu miasto pozostało "w szoku i winie". Zaczęto nazywać je "miastem nienawiści", które zabiło prezydenta.
Amerykanie powoli przestawali obwiniać o Dallas o śmierć ukochanego prezydenta, dopiero gdy do tragicznych zamachów doszło w innych miastach USA.
Zobacz, jak kiedyś wyglądały miejsca związane z Johnem Kennedym, oraz jak prezentują się dzisiaj.
(PAP/jmr)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz