- Norwegowie mają ogromny niedobór inżynierów - mówi Grzegorz Lamot, który zajmuje się rekrutacją w firmie Globetek Engineering Resource. - Dlatego próbują przyciągnąć do siebie specjalistów z zagranicy.
Co oferują? Przede wszystkim atrakcyjne zarobki - najniższą stawką oferowaną inżynierowi za rok pracy w tym skandynawskim kraju jest 200 tys. zł. Nie mniej atrakcyjna jest opieka socjalna w Norwegii. Tam po prostu chce się wyjechać.
Ukryty cel
W norweskich stoczniach czy na platformach wiertniczych zatrudniane są całe grupy Polaków. Gdzieniegdzie tworzą się już nawet polskie struktury pracowników. Często jednak firmy mają jeszcze jeden cel ukryty w zatrudnianiu Polaków - chcą się przygotować na podbój polskiego rynku.
- Mam kontakt z dwoma norweskimi firmami, które po to szukały Polaków do pracy, żeby później (po przeszkoleniu) wprowadzili oni ich markę na polski rynek - mówi Lamot. - Jedna z tych firm, zajmująca się budową i modernizacją platform wiertniczych, kupiła już w Polsce duże biuro projektowe i zatrudnia do niego Polaków, bo chce, żeby to oni byli trzonem firmy we własnym kraju - oczywiście z technologią narzuconą przez Norwegów - tłumaczy.
Za co nas cenią?
Oprócz tego, że stanowimy tańszą kadrę, jesteśmy wykwalifikowani, a do tego mocno wyspecjalizowani - co na Zachodzie jest rzadkością - robimy więcej niż się od nas oczekuje.
- Znam taki przypadek: elektromechanik z Polski pracuje na stanowisku technika w firmie, która robi wozy opancerzone. Dostaje schemat od inżyniera, ale dostrzega w nim błędy. Co robi? Reaguje. Prosi kogoś o poprawę albo sam dokonuje korekty, bo wie, że zgodnie z otrzymanym planem podepnie coś źle. To wynika z jego wiedzy, doświadczenia i odpowiedzialności - mówi Wojciech Dreja, menedżer w Globetek. - Firmy w Wielkiej Brytanii preferowały (i to też mówiły po cichu) zatrudniać jako mechaników, tokarzy - generalnie ludzi od detalu - speców z Polski - opowiada.
W jednej z fabryk w Wielkiej Brytanii, do której rekrutowała Polaków firma Globetek Engineering Resource, wydajność wzrosła o 100 proc.
- Wynika to z tego, że Polacy znają swoje obowiązki. Kiedy już decydują się na wyjazd za granicę do pracy - naprawdę pracują, bo chcą zarobić - mówi Dreja. - Szkoda tylko, że na starcie daje się im niższe stawki, niż te proponowane lokalnym pracownikom - podkreśla.
W jednej z fabryk w Wielkiej Brytanii, do której rekrutowała Polaków firma Globetek Engineering Resource, wydajność wzrosła o 100 proc.
- Wynika to z tego, że Polacy znają swoje obowiązki. Kiedy już decydują się na wyjazd za granicę do pracy - naprawdę pracują, bo chcą zarobić - mówi Dreja. - Szkoda tylko, że na starcie daje się im niższe stawki, niż te proponowane lokalnym pracownikom - podkreśla.
praca.pl.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz